VII m-c
Od siedmiu miesięcy zmagam się z nową rzeczywistością. Prawie wszystko jest dla mnie nowe, ale niektóre rzeczy nie tylko dla mnie. Tym razem w naszym mieszkanku pojawiło się coś o bliżej nieokreślonym kształcie - fotel wypełniony kulkami ze steropianu, który układa się w zależności naszych pootrzeb. Wiem, ze brzmi to trochę egzotycznie, dlatego prezentuję go na zdjęciach :)



Jak nie siedzę w fotelu, to robię inne rzeczy, np. smakuję coś czego na co dzień nie jadam.

Mniam mniam - piętka chleba.

Tata pije jogurt. Mnie on nie smakował.

...
PSZCZEWisko
Lubię podróże. Tym razem rodzice zabrali mnie na wczasy do Pszczewa nad jezioro. Byliśmy tam 4 dni (22-25. sierpnia). Mieszkaliśmy prawie na plaży - w domku cioci Tereni. Do wody mieliśmy ok. 50 m.
Dużo spacerowaliśmy. Nie załapaliśmy się na letnią pogodę, ale za to mogliśmy podziwiać windsurferów w akcji, którzy mieli wyśmienite warunki. Mnie jednak bardziej od deski z żaglem ineresowały pewne pierzaste małe i duze stwory. Rodzice mówili na nie "kaaaa-czka" i "łaaaa-będź", a ja je po prostu podziwiałem.

Kaaa-czki trzy.. i ja.

Na pomoście oglądając windsurferów (trochę dmuchało).

Na plaży w ramionach Mamy.

j.w. z widokiem na wodę.

Na tym zdjęciu kosztuję liści bzu...
aha, pozbyłem się ich z mojego organizmu przy pierwszej kupie)

Z Tatą na spacerze (Mama też była, ale z drugiej strony obiektywu).
Jako dodatkową atrakcję miałem jeszcze coś, do jedzenia. Coś o bardzo dziwnym smaku, niczym nie przypominającym cycka. Nie wiedzieć czemu, Mama z Tatą nakręcili filmik to jak to jem. Filmik znajdziecie poniżej.

Na werandzie przed próbowaniem nowych smaków.

Oglądam ptactwo wodne wraz z Babcią, ciocią Terenią i z Mamą.


Ale fajnieee...
Mam nadzieję, że wrócę tu jeszcze kiedyś z Rodzicami. Pogoda ma być wtedy plażowa, bo trochę to głupio być nad jeziorem i nie móc się w nim kompać.
|